Tytuł oryginału: Revival
Autor: Stephen King
Seria/cykl: -
Data premiery: 2014
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 536
Ponad pół wieku temu do dużej miejscowości w Nowej Anglii przyjeżdża nowy pastor, Charles Jacobs. Wraz ze swoją piękną żoną odmieni miejscowy kościół. Mężczyźni i chłopcy skrycie podkochują się w pani Jacobs; kobiety i dziewczęta tym samym uczuciem darzą wielebnego Jacobsa. Jednak kiedy rodzinę pastora spotyka tragedia, a charyzmatyczny kaznodzieja wyklina Boga i szydzi z wiary, zostaje wygnany przez zszokowanych parafian.
Jamie Morton ma własne demony. Od wielu lat wiedzie tułaczy żywot rockandrollowego muzyka, uciekając od rodzinnego dramatu. Uzależniony od heroiny, pozostawiony na pastwę losu, zdesperowany ponownie spotyka Charlesa Jacobsa. Ich więź przeradza się w pakt, o jakim nawet diabłu się nie śniło, a Jamie odkrywa, że słowo "przebudzenie" ma wiele znaczeń.
To właśnie tą powieścią rozpoczęłam swoją przygodę ze Stephenem Kingiem. Przeczytałam ją na początku 2016 roku i długo zastanawiałam się, czy napisać coś o niej. Często w Biedronce są promocje na książki, więc szukam tam tytułów, które mnie zaciekawią. I tak natknęłam się na "Przebudzenie". O Kingu słyszałam wiele od koleżanki, która go uwielbia. Zachwalała jego książki i zachęcała mnie do lektury jednej z nich. Gdy znalazłam jego książkę w dobrej cenie, od razu ją kupiłam.
To właśnie tą powieścią rozpoczęłam swoją przygodę ze Stephenem Kingiem. Przeczytałam ją na początku 2016 roku i długo zastanawiałam się, czy napisać coś o niej. Często w Biedronce są promocje na książki, więc szukam tam tytułów, które mnie zaciekawią. I tak natknęłam się na "Przebudzenie". O Kingu słyszałam wiele od koleżanki, która go uwielbia. Zachwalała jego książki i zachęcała mnie do lektury jednej z nich. Gdy znalazłam jego książkę w dobrej cenie, od razu ją kupiłam.
"Kiedy patrzymy wstecz, mamy wrażenie, że nasze życie układa się w schemat; każde wydarzenie zaczyna się wydawać logiczne, jakby coś - lub Ktoś - z wyprzedzeniem rozplanowało wszystkie nasze kroki (i potknięcia)."
Rok 1962. Jamie Morton mieszka wraz z rodzicami,trojgiem braci i siostrą w Harlow, gdzie wszyscy się znają. Pewnego dnia do rodzinnej miejscowości chłopca sprowadza się nowy pastor Charles Jacobs z żoną i synkiem. Ich otwartość, życzliwość, dobroduszność i przyjacielskość sprawiają, że wszyscy parafianie bardzo cenią sobie Jacobsów. Mały Jamie zaprzyjaźnia się z Charlesem, który często opowiada mu o jego fascynacji elektrycznością. Niestety, sielanka nie trwa długo. W wypadku samochodowym ginie żona i syn wielebnego, a on sam po tym zdarzeniu odwraca się od wiary i próbuje również skłonić do tego parafian, wygłaszając bluźniercze kazanie. Zbulwersowani parafianie skłaniają Charlesa Jacobsa do opuszczenia miasteczka.
W latach 90-tych Jamie gra w różnych zespołach rockowych. Jeździ w dalekie trasy koncertowe ze swoimi kolegami z zespołów i coraz bardziej popada w uzależnienie od narkotyków. To sprawia, że ma trudności w znalezieniu pracy, gdy koledzy wyrzucają go z zespołu. Wtedy na swojej drodze znowu spotyka Charlesa, który postanawia pomóc chłopakowi. Oczywiście Jacobs ma nadzieję, że Jamie pomoże mu w swoim doświadczeniu z elektrycznością. Nie jest ono jednak takie niewinne jak się wydaje, ale Morton jeszcze o tym nie wie. Czy zaryzykuje swoje życie, godność i uczciwość, aby pomóc staremu przyjacielowi ?
Na początku książki znajdziemy krótką informację o tym, komu jest zadedykowana książka. Wśród wymienionych osób znaleźli się autorzy powieści grozy i fantasy, tacy jak: Mary Shelley, H.P. Lovecraft, Donald Wandrei czy Shirley Jackson. Stephen King podkreśla, że to właśnie oni w dużej części zbudowali jego dom.
Książka wciągnęła mnie od samego początku. Czytałam z zaciekawieniem i nie mogłam się doczekać tego, co stanie się za chwilę. King świetnie zobrazował miejsca akcji, dzięki czemu wyobrażałam sobie, jak to wszystko wyglądało. Dużą rolę w powieści odgrywają elektryczność i problemy ludzi. Są to dwie rzeczy, które Charles Jacobs w jakiś sposób ze sobą połączył a efekt tego jest niezwykły. Pewien problem dotknął również Jamiego. Zniszczony psychicznie i fizycznie przez narkotyki zwraca się po ratunek do Charlesa. Ten nie odmawia mu pomocy, jednak od tej pory wszystko się zmieni. Jakaś niewyobrażalna magiczna więź złączy ich drogi, bez względu na to, czy Jamie tego chce.
"Tak oto, proszę ja was, sami sprowadzamy na siebie potępienie- ignorując głos, który błaga, abyśmy przestali. Abyśmy przestali, dopóki jeszcze jest czas."
Z "Przebudzenia" możemy dowiedzieć się do czego prowadzi nadmierna ciekawość. Charles ciekawy był swojego doświadczenia, które wiedział, że jest niebezpieczne. Spędził większość życia na przygotowywaniu się do niego. Jamie również był ciekawy wydarzenia, które miało wkrótce nastąpić, jednak nie wiedział dokładnie czego będzie świadkiem. Myślę, że gdyby był świadom niebezpieczeństwa jakie na niego czeka, próbowałby powstrzymać starego przyjaciela przed okrutnym krokiem. A o chodzi z tytułem ? Nie chcę Wam zdradzać za dużo, ale to również jest związane z elektrycznością i problemami ludzi, a dokładniej z ich chorobami.
Żeby nie było tak kolorowo, muszę opowiedzieć o wadach książki, z mojego punktu widzenia. Na pewno pierwszą z nich będzie zbytnie rozwlekanie historii o problemach Jamiego Mortona. Część, w której nasz główny bohater opowiadał o swoim uzależnieniu, okropnie mi się dłużyła. Myślę, że można byłoby to trochę skrócić, a fabuła nic by na tym nie straciła. Drugą wadą jest "spektakularne" zakończenie. No, przynajmniej takie właśnie miało być, ale coś chyba poszło nie tak. Czekałam na coś dużo lepszego. Wiem, że książka jest mieszanką thrillera, horroru i fantasy, ale to co napisał King było dla mnie trochę...dziwne. Nie znaczy to jednak, że Wam się ono nie spodoba. Może po prostu zbyt wiele oczekiwałam od pierwszego spotkania z twórczością Kinga i się rozczarowałam.
Podsumowując, książka jest dobra, ale nie bardzo dobra. Nie wystraszyła mnie ani trochę, ale w sumie to ucieszyłam się tym. Fabuła jest bardzo ciekawa i potrafi zwrócić uwagę czytelnika. Nie mogę również pominąć mojego zachwytu nad przepiękną okładką książki, idealnie nawiązującą do jej treści.
6/10
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń